Widzisz, i wszyscy myśleli o wojnie, a to może być całkiem inny sposób...
/Это, наверное, результат перегрева - серьезные темы обсуждать, когда мозг кипит /

правда Indoor, wiarygodność państwa zależy od wielu czynników. Między innymi od stosunku do własnej historii. Mi nie tyle chodzi o wiarygodność, a o stosunek do "brzydkich" okresów własnej historii. Jak by to ni było, to w XX wieku dwie ideologii - "komunizm" i faszyzm wyrządzili w Europie i nie tylko największe szkody. Z pierwszą wiążą (chyba słusznie) Rosję. Z drugą - Niemcy. Niemcy dużo zrobili w zakresie zbadania genezy faszyzmu i w celu zapobieżenia  powtórki czegoś takiego (m.in. UE). I to stało fundamentem pojednania Niemiec np. z Francją i Polską. A w Rosji, na ile wiem, idą drogą zapomnienia. Nu coś tam niedobrego było, nu trudno. I jak Ryta napisała jest dwa obozy: jedni uważają nadal że Związek Radziecki był rajem na ziemi, a Stalin - bohaterem narodowym; drudzy - że to było piekło i wszyscy ludzie byli diabłami. Znajdź mi poważnych niemieckich polityków którzy chwalą czasy Hitlera. Pokaż mi pomniki Hitlera w Niemczech. To przede wszystkim wewnętrzny problem Rosji, no dotyczy i zewnętrznych stosunków.

Widzisz, ja jak by po obu stronach występuję. Nie każe nic nie komu. No interesuję mnie pytanie czy i co wpływa na powstawanie totalitarnych reżymów. Czy jest coś w Rosji i Niemczech specyficznego, co wspomaga powstanie takich reżymów? Czy taki reżym może powstać w dowolnym kraju? Co robić, żeby tego nie było?

Z tym to trzeba ostrożnie. Czy około 20 mln ofiar Leopolda II w Afryce (patrz Jądro Ciemności Josepha Conrada) to są  ofiary czego? Jak byś określił tą ideologie? Jak słyszę o Czeczenach w Czeczenii - a czy istnieją Chejenowie? A kiedyś byli. Czy możesz nazwać ta ideologie, która wymordowała mieszkańców całego kontynentu, a resztę trzyma do dziś w REZERWATACH?
Dlaczego ofiary faszyzmu i komunizmu są ofiarami ideologii,  a pozostałe ofiary to są tak po prostu? Oczywiście nie wynika z tego żadne usprawiedliwienie żadnego mordu. Ale jak żadnego, to żadnego.

Zgadzam się. Pisałem o tym, co nam bliżej - Europie.

OK, przypuśćmy że macie rację. Że w każdym państwie z porównywalną łatwością. Czy z tego wynika, że nie trzeba rozmyślać nad własną historią? Było - minęło? A wróci - to trudno?

tu się z Tobą zgodzę , w 30 osobowej klasie (14lat) przynajmniej 4 nie potrafi dobrze czytać, a już na pewno połowa nie rozumie, co czyta

zgadzam się w "200%" - ale to zapewne politycy są przekonani,że to oni wszystko robią

Ależ oczywiście, że historia własna to doświadczenie każdego narodu. Może nawet interpretować dowolnie, zresztą to elity zajmują się interpretacją. W dobrym układzie elity intelektualne, w gorszym - elity polityczne.
Odkłamanie własnej historii jest warunkiem, by naród mógł właściwe wnioski wyciągnąć z własnej historii. Ale to jest proces.
Jeśli służy do legitymacji władzy klasy rządzącej, to jednym kłamstwem zastępuje drugie.
Takie coś z dnia na dzień można robić. Inaczej to jest kwestia pokoleń.

Trzeba zmienić nazwę na "Dzień Zakończenia Wojny" i mogą wszyscy śpiewać. Nawet nie będzie to kompromis.

Z tym się zgadzam.