Jurij! co do lądowania a'la Kabul (1), "na szczura"(2) i milczący udział kontrolera w tej grze(3).
(1) nie wyklucza (2). Załoga zamierzała zejść na wysokość 50 metrów. Gdyby mieli się trzymać 100 metrów, to mogliby spokojne lecieć też na 500. Ale trzeba pamiętać o tym, że o pułapie chmur załoga wiedziała od załogi JAKa, bo kontroler im o tym nie mówił. Kontroler wedle stenogramu sztywno trzymał się owych 100 metrów. Mówił o widoczności, ciśnieniu i o APM-ach ale nie mówił o pułapie chmur i że z wysokości na którym każe im lecieć (100 metrów) nie mają szans tych świateł zobaczyć. Jednym zdaniem - zrobił wszystko co mógł żeby ich uratować.
Trzeba pamiętać o obecności tego gościa na "wieży", o telefonach do dowództwa w celu uzgadnianiu co zrobić wreszcie o dyspozycji "horyzont" w stosunku do JAKa. W tym układzie ja bym (3) raczej wykluczył. Szybciej podejrzewam, że kontroler w jednym reku trzymał regulamin, w drugim przepisy lotnicze.
I dlatego też sądzę, że (1) nie wyklucza (2) - zejście na 50 metrów ale w taki sposób, by kontroler nie zdążył zareagować.
Więc nie zejście z 90 metrów na 50 przy milczącej zgodzie kontrolera, tylko zejście z 200 metrów na 50 w celu utrudnienia obserwacji przez kontrolera.